Peeling cudo?
Cześć i czołem!
Nie ma już sensu chyba pisać, że przepraszamy za naszą nieobecność - bo robimy to chyba w każdej notce ostatnio. Tak niestety czasem bywa - ale to, że nie piszemy nie oznacza, że Was nie śledzimy! :)
Dziś pierwsza notka o produkcie, który dostałyśmy w ramach współpracy. Zaznaczamy od razu, że to nie wpłynęło na naszą ocenę w żaden sposób - kosmetyk jest po prostu dobry, dlatego należą mu się ochy i achy :)
Obietnica producenta:
Peeling z pestek truskawek drobnoziarnisty powstaje w wyniku wysuszenia ziaren, a następnie ich zmielenia. Idealny produkt do usuwania martwego naskórka z twarzy. Po zastosowaniu peelingu skóra staje się gładka, jędrna i odświeżona. Peeling poprawia mikrokrążenie oraz dotlenia skórę i ułatwia usuwanie toksyn. Peelingi dostarczają także skórze cennych witamin, kwasów owocowych i kwasów tłuszczowych.
Zastosowanie:
Produkt przed użyciem najlepiej wymieszać z wybranym olejem lub bazą kremową, ułatwi to rozprowadzenie produktu na ciele.
Przechowywać w temp. pokojowej, w szczelnie zamkniętym opakowaniu.
Nasza opinia:
Opakowanie: Peeling zamknięty jest w plastikowym opakowaniu z zakrętką. Takie "słoiczki" są chyba najlepsze - mamy pewność, że wykorzystamy cały produkt, ponadto widzimy ile nam jeszcze zostało. Peeling przeżył wiele podróży i upadków i nic się jeszcze z nim nie stało. Trzeba jednak uważać przy otwieraniu, bo lubi zbierać się na wieczku i wysypywać.
Zapach: jeśli myślicie, że truskawki w nazwie będą pięknie i smacznie pachnieć, to jesteście w błędzie. Niestety. Peeling pachnie jak pokarm dla rybek! Na szczęście nie przeszkadza to w aplikacji, nie czuć go na skórze.
Konsystencja i wydajność: peeling jest bardzo drobno zmielony, ale niestety ma dość spory minus. Przez to, że jest to produkt naturalny musimy się przygotować na to, że wielkość drobinek jest przeróżna, co widać z resztą na zdjęciu. Utrudnia to trochę aplikacje, jedne drobinki ścierają, a drugie pałętają się nam po twarzy dopóki ich nie zmyjemy. My dostałyśmy opakowanie 50g, używamy go regularnie od paru tygodni i nie widać żadnego ubytku (!). Peeling jest naprawdę dość mocny i nieźle ściera.
Działanie: no właśnie! Używałyśmy go na wiele sposobów - mieszałyśmy z olejkiem (drugie zdjęcie), kremem do mycia twarzy z Alterry (trzecie zdjęcie) i z wodą (czwarte). Mieszanka peeling+olej jest najmniej komfortowa - bo po co peelingować twarz, skoro zostawiamy na niej tłustą warstwę z oleju i nie czujemy efektów? Najlepszą opcją jest dodanie go po prostu do naszego żelu do mycia twarzy i robienie dwóch rzeczy na raz - peelingowania i oczyszczania.
Peeling zostawia naszą twarz ultragładką - naprawdę, pupa niemowlaka! Po regularnym używaniu twarz jest rozświetlona, koloryt wyrównany - trudno jednak określić, czy to zasługa jedynie peelingu czy innych produktów (ja jestem w trakcie kuracji Effaclarem Duo, a Ewa Triacnealem).
W swojej karierze próbowałyśmy naprawdę wiele peelingów, ale ten już po pierwszym użyciu został naszym faworytem. Gdyby nie nieregularność drobinek byłby chyba idealny.
Cena: 7.40 zł za 100 g (co chyba starczyłoby do końca życia!)
Dostępność: strona e-naturalne, klik.
Jeśli kiedykolwiek ten peeling nam się skończy planujemy spróbować wersji malinowej.
A Wy? Jakie peelingi polecacie? Ja bardzo długo byłam fanką morelowego St Ives'a, ale ten bije go na głowę.
Buziaki
K
ja obecnie używam peelingu morelowego Soraya i jestem z niego bardzo zadowolona :) po przejrzeniu wielu opinii kusi mnie jeszcze peeling enzymatyczny z BU, pewnie kiedyś się na niego skuszę
OdpowiedzUsuńja jestem zakochana w peelingu z łupinek orzecha laskowego z ZSK
OdpowiedzUsuńJeżeli boje morelowego St. Ives to muszę go wypróbować. Jak do tej pory nie znalazłam godnego następcy.
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy ^^
OdpowiedzUsuńdość ciekawie wygląda :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio zakochałam się w peelingu z Ziaji - seria Anno Doro domowa mikrodermabrazja. Jest dość mocny, trzeba z nim bardzo uważać, aby nie zrobić sobie krzywdy. Poza tym ta seria przeznaczona jest do skóry po 40. roku życia, ja jednak choć do 40-stki trochę mi jeszcze brakuje, od czasu do czasu traktuję swoją cerę tym właśnie peelingiem. I uwielbiam go.
OdpowiedzUsuńMuszę się mu bliżej przyjrzeć!
OdpowiedzUsuńJa ciągle robię kawowy, kawa w domu jest ciągle, więc i peeling kawowy jest ciągle ;)
OdpowiedzUsuńmusze go koniecznie zamowic ! ;D
OdpowiedzUsuńJa używam kawowy z fusów :P ale troszkę mi się znudził. Po Waszej receznzji na pewno go wypróbuję!.
OdpowiedzUsuńCzy jest jeszcze szansa by móc dołączyć do akcji odchudzającej ?:D
OdpowiedzUsuńooo super ze trafilam na tego posta bo jestem wlasnie w trakcie poszukiwania jakiegos naturalnego fajnegop peelingu:)))
OdpowiedzUsuńMam peeling z pestek truskawki, poniewaz na zrobsobiekrem nie bylo tego z malin.
OdpowiedzUsuńFajny produkt, ale nie mam czasu sobie robic zadnych peelingow ;p
cena zachęca, dostępność mniej, ale czuję, że ulegnę ;) uwielbiam takie naturalne produkty!
OdpowiedzUsuńJa niedawno dostałam korund kosmetyczny i zamierzam wypróbować taki peeling :) Ale ten truskawkowy jest bardzo kuszący!
OdpowiedzUsuńUżywam go od kilku miesięcy 2 razy w tyg z olejem z kiełków pszenicy albo avocado. Tani i przede wszystkim rewelacyjny produkt. Dla mnie pięć gwiazdek.:) Enzymatyczny z BU porównałam z tym z e-naturalne i ten drugi zdecydowanie wygrywa. No i jeszcze peeling Bora Bora z e-naturalne :))) Jak ja go kocham. Do zjedzenia przez ten jego cudowny kokosowy zapach. Idelanie złuszcza, nie podrażnia buzi i natychmiast ją nawilża. Byłam mile zaskoczona po pierwszym użyciu. Jeszcze jedna rzecz: hydrolat z oczaru. Uzywam zamiast toniku i pozbyłam się wszystkich wągrów jak nigdy przedtem. Buzia oczyszczona i odświeżona. Rewelacyjny po goleniu na podrażnienia. Uratował mi nogi bo bolesnym goleniu tępą maszynka :P (na allegro 9,90) taniej niż tonik czy płyn micelarny.
OdpowiedzUsuńDodam jeszcze drogie panie, że ze względu na niską cenę i duże opakowanie nie szkoda mi go używać na całe ciało. Efekt fenomenalny. Nie trzeba się balsamować po kąpieli:)Próbowałam też gruboziarnistych peelingów ale nimi to można ściany skrobać :P za ostre jak dla mnie
OdpowiedzUsuńPodoba mi się :D ja lubię kawowy i pomarańczowy z Joanny :)
OdpowiedzUsuńJeszcze o takim peelingu nie słyszałam, dlatego bardzo się cieszę, że o nim napisałyście. Na pewno wypróbuję, bo lubię takie naturalne nowości. :)
OdpowiedzUsuńz pestek truskawek? zdziwiłam się :) nigdy bym nie pomyślała .. ;)
OdpowiedzUsuńUżywam teraz peelingu z pestek malin,na ten też się skuszę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja na razie nie używam żadnego peelingu, ostatnio używałam jakiegoś zwykłego bodjże z Nivea (?) ale nie byłam zbyt zadwolona. Na razie szukam czegoś ciekawego!:)
OdpowiedzUsuńwww.ye-ti.blogspot.com
fajny produkt
OdpowiedzUsuńobserwuję i zapraszan do mnie:)
jej super, długo szukałam czegoś takiego ;))
OdpowiedzUsuńobserwuję i komentuję Twojego bloga, miło by było, gdybyś zrobła to samo. ;*
http://tomodachi74.blogspot.com/
Kurcze szkoda, że nie dodałaś tego posta wcześniej, kilka dni temu złożyłam zamówienie na e-naturalne, cóż następnym razem :)
OdpowiedzUsuńps. zapraszam do mnie, mam nadzieje, że znajdziesz coś dla siebie, ale też na małe rozdanie, będzie mi miło jak weźmiesz w nim udział ;)
Ooo wygląda bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńA ja polecam równiez peeling kawowy,
który możesz wykonać sama :P
jedynie ucierpieć może troszkę wanna, ale efekty świetne ! :)
Ciekawie :) mam na niego chrapkę :)
OdpowiedzUsuńPost bardzo ciekawy. Ja obecnie używam z Dax Cosmetic peeling wulkaniczny - mikrobrazja. Jest bardzo dobry. Po kilku stosowaniach wygląda się o kilka lat mniej. Ale po jego skończeniu poszukam czegoś innego, może właśnie truskawkowy. Dla odmiany.
OdpowiedzUsuń