Mój ulubiony olej do włosów - Amla.
Cześć!
Moja opinia:
Buziaki!
K
Od ostatniej notki minęło już półtora miesiąca, wiele się pozmieniało, ciężko jest nam się zabrać za systematyczne uzupełnianie bloga, a szkoda, bo mamy tyle do powiedzenia :( Dziś, nie wiem jakim cudem, zabrałam się do pisania pierwszej od ho-ho czasu recenzji. I to nie byle jakiej, bo mojego ulubionego oleju do włosów.
Moja przygoda z olejowaniem zaczęła się już dawno, a pierwsze olejki, które mnie zachwyciły to znane już wszem i wobec olejki Alterry. O firmie Dabur i ich olejach na blogosferze jest głośno już od dłuższego czasu, a ja na Amlę miałam chrapkę jeszcze wcześniej ale a) ich olejek Vatika nie powalił mnie specjalnie i b) nie miałam gdzie Amli dostać, a często kupowanie na allegro czy na ebayu wychodzi mnie dwa razy drożej. Pomyślałam więc że poczekam aż wrócę do Polski i tam go kupię. Ale, jakimś cudem, znalazłam go w sklepie w naszym małym Aberowie - a to naprawdę sukces, bo pół roku temu szukałyśmy olejku rycynowego to panie w drogeriach i aptekach robiły takie oczy - O.O. Używam od trzech miesięcy - i uwielbiam!
(z góry przepraszam za zdjęcia, ale dziś rano obudził nas deszcz i za oknem szaro i buro)
Obietnica producenta:
Olejek zawiera wyciąg z owoców amla (amalaki - agrestu indyjskiego), sprawia, że włosy stają się sprężyste, zdrowe, błyszczące. Będziesz mieć wrażenie, że włosy są odżywione od środka i mieć poczucie lepszej pielęgnacji. Amla ma świeży, orientalny zapach, jest sekretem pięknych włosów kobiet z Indii. (wizaz.pl)
Moja opinia:
Opakowanie: plastikowa buteleczka z nakrętką. Nic specjalnego i niestety nic poręcznego. Przez to że otwór jest dość duży oleju wylewa się za dużo. Ja nadal nie opanowałam techniki dozowania i często kończę z tłustymi plamami na dywanie, bo aż mi się przelewa ten olej między palcami.
Zapach i kolor: no cóż, kwestia sporna. Mnie się podoba, Ewa określa go jako "Pani Walewska" - trochę babciny, kadzidłowy, ciężki. Zostaje na włosach nawet po umyciu więc może być uciążliwy. Kolor jest, jak widać, ciemnozielony, lubi zostawiać plamy na poduszce, barwi wodę - co akurat dla mnie jest plusem bo przynajmniej podczas mycia włosów widzę czy się wypłukał :D
Konsystencja i wydajność: olej, jak na olej, jest bardzo rzadki i płynny - a co za tym idzie, średnio wydajny. Zużycie po 3 miesiącach, przy aplikacji raz na tydzień widzicie na zdjęciu.
Działanie: no i tu zachwyty! Mimo że nie jestem super systematyczna w jego używaniu, a dodatkowo na opakowaniu producent radzi używać go trzy razy w tygodniu (czyli musiałabym używać go przed każdym myciem) to widzę efekty i to spore. Nakładam go zawsze na noc i rano myję głowę dwa razy. Wypłukuje się tak samo przy szamponach z SLSem jak i bez. Przede wszystkim, z czego się najbardziej cieszę, Amla sprawia że moje włosy są puszyste. Jestem posiadaczką włosów prostych jak druty i oklapniętych i żadne pianki ani lakiery mi nie pomagają, tym bardziej dziwi mnie to że działa na nie olej! Włosy są błyszczące, supermiłe w dotyku i nawilżone. Nie plączą się (tak bardzo jak normalnie). Całe szczęście nie przyciemnił włosów i, niestety, nie wpłynął na ich porost. Mam wrażenie, że włosy są dłużej świeże i podatniejsze na stylizacje. Na pewno zagości w mojej kosmetyczce raz jeszcze, aczkolwiek kuszą mnie też innego jego wersje (więc skończy się jak zawsze - kupię ten i dwa inne :P)
Cena: ja zapłaciłam za niego 3 funty i z tego co widzę na allegro cena waha się w okolicach 15 złotych za 200 ml produktu, więc nie tak źle.
Skład: Light liquid paraffin, RBD Canola oil, RBD Palmolein oil, Parfume, EXTRACT,TBHQ, CI 47000, CI 616565, CI 26100.
Podsumowując: Polecam zdecydowanie do włosów suchych, zniszczonych i lubiących się plątać i kołtunić.
Na pierwszym miejscu mojej Listy Upragnionych Olejów wciąż plasuje się Sesa - jeśli macie, używacie i możecie porównać - piszcie proszę! A na razie w kolejce czeka prezent od Ewy z Polski.. :)
K
super polecajka, na pewno spróbuje!
OdpowiedzUsuńnie wydajny, ale skoro taki dobry, to można przeżyć:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie muszę zaopatrzyc się w jakis olej :)
OdpowiedzUsuńDzięki za polecenie, na pewno wezmę go pod uwagę :D
Muszę sobie w końcu sprawić tą Amlę. ;)
OdpowiedzUsuńnie uzywam :)
OdpowiedzUsuńpo Vatice kupuje Amle :)
OdpowiedzUsuńpolecam, bo w porównaniu do Vatiki Amla u mnie wygrywa.
UsuńLubię ją ale czasami parafina wkurza jak się zmyć nie chce.
OdpowiedzUsuńto prawda! jeśli się jej dobrze nie wypłucze to włosy lubią się przetłuszczać..
UsuńNie używałam i jakoś mnie nie kusi. Może przez opakowanie...
OdpowiedzUsuńto prawda - producenci mogli by bardziej zadbać o design, bo ta orientalna kobieta jakoś do mnie nie przemawia..
Usuńmusze wyprobowac ten olejek :D
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy ten sam typ włosów - suche, płaskie, klapnięte i żadna siła ich nie unosi :( kusisz mnie tym olejem.. :)
OdpowiedzUsuńaż żal nie spróbować za 15 złotych.. ;)
UsuńNIe znam ::)
OdpowiedzUsuńMi zapach Amli nigdy nie przeszkadzała a nawet go lubię :)
OdpowiedzUsuńmam pytanko :) blondynka może olejować włosy?
OdpowiedzUsuń